29.03.-1.04.2023, Ponidzie
Odświętne Ponidzie było gorące, wietrzne i spowite saharyjskim pyłem. Łąki o tej porze roku surowe. Niewiele kwitnie, owadów jak na lekarstwo. Jeśli jednak się na coś trafi, są to klasycznie perełki.
GALERIA AUTORSKA
01/02 2024, Gdańsk
Piękny jest Gdańsk. Naprawdę sporo trzeba się nachodzić, żeby znaleźć tą odrobinę syfozy, za którą tęskni mój aparat. Te kilka dni, przy relatywnie słabych warunkach świetlnych, to jednak zdecydowanie za mało. Zwiedziliśmy przy okazji teutońskie zamiszcze w Marienburgu. Tam w zasadzie nie fotografowałem, bo nie miałem pomysłu. Finalnie skupiłem się na oglądaniu. Wam również życzę miłego 🙂
Ponidzie, wrzesień 2023
We wrześniu na łąkach Ponidzia całkiem spory ruch. Wiele owadów to osobniki „długowieczne”, na których widać jesienność. Najczęściej obserwowane o tej porze roku duże ważki to trzeple zielone, zaś z motyli pazie i bielinki. Paź królowej reprezentowany jest jednocześnie przez osobniki drugiego i trzeciego pokolenia, przy czym te świeże niechętnie pozują do zdjęć. Dużym zaskoczeniem dla mnie była późna, wrześniowa obserwacja kraśnika sześcioplamka, na którym nie widać było upływu czasu, czego nie można powiedzieć o modraszkach, spotykanych głównie adonisach i niezwykle sponiewieranych korydonach. Na wilczomleczach łąkowych wciąż żerują gąsienice zmroczników wilczomleczków. Nie jestem w stanie policzyć ile generują rocznie pokoleń, bo gąsienice różnej wielkości spotykam od lipca do końca października, każdego roku. Powoli kończy się również czas modliszek, pasikoników i szarańczaków.
Tymczasem łąki grają i tak zostanie… do pierwszych przymrozków.
wrzesień 2023, Ponidzie
Paź żeglarz to zwierzę przepiękne. Także zanim stanie się motylem. Choć oczytany i czujny, dopiero dwa tygodnie temu natrafiłem po raz pierwszy na gąsienicę żeglarka. Tydzień później, na kilka kolejnych. Zgodnie z prawami ekologii, gąsienic na stanowisku bywa więcej, niż motyli w stosownym dla nich czasie.
Pierwszy tydzień sierpnia 2023
Kilka lat przerwy mieliśmy w bieszczadowaniu. Tym razem celowaliśmy w lokację okołokomańczańską. Jak to bywa obecnie, wpierw vidi, potem veni. Vici nie planowaliśmy a priori. I dobrze się stało, bo… padało pięć dni na siedem niepełnych.
Komitywa była więc bezcenna, zaś dodatkami literatura, grzybobranie i okoliczne dobra kultury materialnej w okienkach pogodowych. Obserwacja licznej populacji skalnika driady (Minois dryas, Scopoli 1763) w finale wyjazdu, choć przerwana wyładowaniem baterii aparatu, wynagrodziła niedostatki entomologiczne pozostałych dni.