koniec lata 2023, Ponidzie
Czas to taki, że na łąkach Europy dominują słońcolubne prostoskrzydłe (Orthoptera). W galerii kilka gatunków z Ponidzia, fotografowanych na przełomie sierpnia i września. To również pora modliszek.
GALERIA AUTORSKA
Pierwszy tydzień sierpnia 2023
Kilka lat przerwy mieliśmy w bieszczadowaniu. Tym razem celowaliśmy w lokację okołokomańczańską. Jak to bywa obecnie, wpierw vidi, potem veni. Vici nie planowaliśmy a priori. I dobrze się stało, bo… padało pięć dni na siedem niepełnych.
Komitywa była więc bezcenna, zaś dodatkami literatura, grzybobranie i okoliczne dobra kultury materialnej w okienkach pogodowych. Obserwacja licznej populacji skalnika driady (Minois dryas, Scopoli 1763) w finale wyjazdu, choć przerwana wyładowaniem baterii aparatu, wynagrodziła niedostatki entomologiczne pozostałych dni.
07.2023, Ponidzie
O lipcu już niemal zapomniałem. Najpierw klasyczna szarpanina początkowourlopowa, czyli zamykanie rozpoczętego, reperowanie obejścia i chaotyczne akcje okołofotograficzne. Potem powrót Piotra z zagranicznych wojaży i dziesięć dni covidowych. Niemiłych a urlopowych. W rezultacie mało było w tym moim lipcu przyrody. Ale teraz zdrowie jest, więc gra i buczy. Sierpień, choć wieje posezonowością robaczaną i zakaprysił pogodowo, też może pozytywnie zaskoczyć. Na to liczę łikendową porą.
Kilka lipcowych zdjęć, gatunków raczej powszechnych, poniżej.
Lipiec 2023, Ponidzie
Stepówka nadnidziańska (Gampsocleis glabra) to zgodnie z Polską Czerwoną Księgą Zwierząt gatunek zagrożony wyginięciem (Kategoria EN). Zamieszkuje w Polsce niewielki areał, niewykluczone, że na pojedynczym, kserotermicznym stanowisku. To wyspa o wielkości około czternastu hektarów, izolowana od innych populacji odległością kilkuset kilometrów.
Problem podstawowy rezerwatów kserotermicznych w województwie świętokrzyskim jest taki, że są one bardzo małe i sąsiadują z polami uprawnymi. Z jednej strony dochodzi w nich do ciągłej ekspozycji na środki ochrony roślin, z drugiej istnieje tendencja do podbierania przez rolników kserotermicznej murawy na uprawy. Problem ten jest widoczny szczególnie w rezerwatach Winiary i Krzyżanowice. Nie bez znaczenia jest także wykorzystywanie muraw w celach tzw. sportowych. Krzyżanowice, Garb Pińczowski i Skotniki są rozjeżdżane w sezonie przez quady i crossy, pomimo wszędobylskich zakazów wjazdu i tablic informujących o monitoringu. Na mapie Google, na szczycie Garbu Pińczowskiego, można też znaleźć miejsce o nazwie Aeroklub Pińczowski – Punkt startowy. W punkcie tym rozpoczynają loty motolotniarze. Nieszczęśliwie jest to stok, na którym występuje inny skrajnie rzadki gatunek owada, mianowicie cykada o nazwie piewik podolski. Sasanek już nie ma, bo zostały wydeptane przez aeroklubowiczów…
Na koniec tego mojego przydługiego wywodu dodam, że wszystkie rezerwaty kserotermiczne wymagają ochrony czynnej, która sprowadza się do kontrolowanego koszenia muraw (większość rezerwatów) lub wypasu owiec (Skowronno), po to aby nie utraciły swojego stepowego charakteru. Nie jestem pewien, czy podmioty odpowiedzialne za przeprowadzanie tych zabiegów uwzględniają np. uwarunkowania klimatyczne poszczególnych sezonów, nie wspominając o wiedzy merytorycznej osób bezpośrednio zaangażowanych w koszenie łąk Ponidzia. Tej na temat celów ochrony czynnej w poszczególnych lokalizacjach. Zeszłoroczna susza spowodowała np. „wypalenie” większości roślinności na murawach już w lipcu 2022. Szczególnie było to widoczne w rezerwacie Winiary. Niezależnie od tego, Winiary zostały jesienią skoszone. Tego typu działanie może prowadzić do eliminacji z habitatu zarówno roślin żywicielskich jak i form rozwojowych cennych gatunków owadów. W tym roku, na ten przykład, nie udało mi się zaobserwować ani jednego osobnika modraszka gniadego, pomimo kilku wyjazdów. Motyl ten, podobnie do stepówki, obecnie również żyje na pojedynczej wyspie, a jego najbliższe populacje są oddalone od Ponidzia ponad 1000 km. Trzymając kciuki za jego rodzimą populację, mam nadzieję, że zabrakło mi zaledwie szczęścia.
Jak widzicie, problem ochrony muraw jest złożony i wymaga dużego nakładu na edukację, zarówno społeczności lokalnej, jak i podmiotów odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Przy jej braku będziemy obserwować dalsze ubożenie bioróżnorodności i ustępowanie cennych gatunków.
Lipiec 2023, Ponidzie
Łąki Ponidza kwitną. Każdego tygodnia inaczej, bo czym innym pokryte. Zmienia się też sukcesywnie ekipa sześcionogów. Teraz czas na kraśniki i modraszki. Do obu tych grup motyli pewnie powrócę wkrótce. Pojawiają się też żeglarki, choć moje tegoroczne obserwacje są, dosłownie, szczątkowe. Wciąż obserwuję gatunki z przełomu czerwca i lipca, takie jak np. pokłonnik kamilla (Limenitis camilla). Samica ze zdjęcia została przyłapana w trakcie krótkiego odpoczynku, uczynionego podczas składnia jaj na spodniej stronie liści wiciokrzewu. Coraz więcej również dorosłych postaci Orthoptera, czyli pasikoników i szarańczaków. Niewyobrażalne zastępy wysysaczy krwi z rodziny bąkowatych (F: Tabanidae), wielu gatunków i gabarytów, umilają każdą chwilę aktywności w terenie otwartym, zaś komary i strzyżaki w lesie. Do bąków niezbyt aktywnych w tym aspekcie zaliczam bączaka złocistego (Atylotus fulvus), będącego przy okazji bardzo fotogenicznym podmiotem fotografii.
Biegacz z pierwszego zdjęcia to gatunek preferujący pobrzeża rzeczne. Choć nie łąkowy, to ponidzianin, dlatego przymknijcie oko na tą drobną antyłąkową niekonsekwencję.
1-7.07.2023, Ponidzie i Rezerwat Przyrody Miedzianka
Na Ponidziu i w okolicach lato w pełni. Jest gorąco. Aktywność kinetyczną pozostawiam na późne popołudnie, jest więc czas na przygotowanie kilku wybranych zdjęć z pierwszego tygodnia lipca. Do czerwcowych i majowych wrócę w stosownej chwili. Teraz dopaminuje mnie tylko nowe i nieoczekiwane.
Spośród ostatnio spotkanych owadów, najciekawszym gatunkiem jest stepówka nadnidziańska (Gampsocleis glabra), gatunek zagrożony w Polsce wymarciem, ze względu na ograniczony, do jednej niewielkiej wysepki, areał występowania i silną antropopresję.
Nigdy też nie obserwowałem żadnego z pozostałych owadów, z wyjątkiem biegacza pomarszczonego (Carabus intricatus). W podkieleckim rezerwacie Miedzianka występuje on w niecodziennej, malachitowej kolorystyce. Pewnie nie bez przyczyny 🙂
06.07.2023, Ponidzie
Telodontyczne samce jelonka rogacza (Lucanus cervus) to największe europejskie chrząszcze, osiągające według danych literaturowych ponad 8 cm. To ikonograficzny archetyp, z dużym porożem i głową. Są też i takie samce jelonka, które nie inwestują w atrybuty męskości, a ich głowa i poroże stanowią mniejszy udział w ogólnej długości ciała. Ta forma to tzw. amphiodont. Podział ten, jak wiele w nauce, jest sztuczny. Wiele jest form pośrednich pomiędzy Goliatami i Dawidami. Jeśli chodzi o płeć piękną, jej przedstawicielki nie bywają klasyfikowane pod względem morfotypu. Pewnie dlatego, że proporcje ciał samic nie zmieniają się znacząco wraz ze zmianą rozmiaru ciała.
Zgodnie z literaturą przedmiotu, telodonty dominują na północy zasięgu gatunku (w tym w Polsce), zaś małe samce na południu Europy. Tak też to widziałem do niedawna i ja. Tu i tam, szczególnie kilkanaście lat temu. Wszystko jednak płynie… Kiedyś mały samiec jelonka był na Ponidziu rarytasem. Większość z nich stanowiły telodonty, bardzo rzadko poniżej 6 cm, z głową i żuwaczkami przekraczającymi 1/3 całkowitej długości ciała. W tym roku najczęściej widywałem samce o długości ciała 5-6 cm, z niezbyt imponującym porożem. Dużych telodontów (7-8+ cm) było zdecydowanie mniej pod względem liczebności. Przybyło jednak samców poniżej 5 cm. To już nie jeden na kilkanaście samców, na gromadzącym wiele osobników wycieku soku z dębu, lecz kilka. Na pierwszej fotografii taki właśnie mały chłopiec z maleńką, na warunki krajowe, samicą długości ok. 2 cm. Na zdjęciu drugim najmniejszy samiec jelonka, jakiego miałem okazję spotkać (poniżej 2 cm), z południa Europy. Na zdjęciu ostatnim rosły telodont z Ponidzia.
Nie wiadomo jakie są przyczyny zjawiska. Może chodzić o zmiany klimatyczne (od roku 2018 przeważają temperatury znane z południa Europy, sprzyjające krótszemu cyklowi rozwojowemu), rodzaj preferowanego substratu pokarmowego (na Ponidziu, poza dębem, larwy rozwijają się na jesionie), czy dobór naturalny (małe samce są skuteczniejsze w zapładnianiu). Może warto to sprawdzić, bo jelonek wydaje się dobrym gatunkiem, np. jako bioindykator.
Maj-czerwiec 2023, Ponidzie
Znowu jest to samo, co w latach poprzednich.
O tej porze roku, w szczycie dobrobytu robaczano-kwietnego, zdjęcia nie chcą wychodzić z twardego dysku.
Łączą się w gromady, niezgodne z przynależnością taksonomiczną, skupione w społecznościach łikendowych.
Oj wiele już tych gromad protestuje…
Namawiam je zatem do tego, żeby się ogarnęły, przesiały i obrobiły same, bo Studenci, sesje, spotkania, obrony prac magisterskich…
Nawet zdjęcia przygotowane do wyjścia protestują, choć z nich najbardziej spolegliwymi okazały się dzisiaj te storczykowe.
19-21.05.2023, Ponidzie
Koniec nocnych przymrozków zachęca sześcionogi do kolejnych w ich życiu narodzin lub opuszczenia zimowych kryjówek. I to jest dobre. Na Ponidziu jelonki czekają jeszcze na dni cieplejsze pod korzeniami dębów. Jeden z nich przebił się i to pierwsza taka moja obserwacja.
Pojawiają się już ważki, motyle i chrząszcze, w tym parę gatunków kózek (F: Cerambycidae). Temperament tych ostatnich jednak nie konweniuje z moimi spacerowymi możliwościami. Na fotografię przyjdzie jeszcze pora. Niestety już inna, bo letnia. Fenologia determinuje wymianę gatunków, więc nie cofnę się w przeszłość.
Podobnie jak i w zeszłym roku…